Ponieważ malarstwo może być OK
2010-01-01 14:21:46 | GdańskKto nie chciałby być okey? Trudno się więc dziwić, że po tytuł „jestem OK" upomniało się w końcu i malarstwo. W ramach tegorocznej, trzeciej już edycji Festiwalu „Metropolia jest Okey" postanowiono zorganizować wystawę prac pięćdziesięciu pięciu trójmiejskich artystów. Wszystko, aby pokazać, że malarstwo też ma swoich wielbicieli.
Pomysłodawcą i organizatorem festiwalu jest Lawrence Okey Ugwu - dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury. Z roku na rok wydarzeniu towarzyszą nowe atrakcje. W ubiegłym roku nowością był dzień teatrów, tym razem festiwal urozmaicono dniem muzyki klasycznej oraz wystawą malarstwa. Takie zaangażowanie wielu dziedzin sztuki pozwala szukać odbiorców w różnych kręgach, świadczy także o nieustannym staraniu organizatorów o podwyższenie rangi wydarzenia.
„Malarstwo to kolor, kolor to triada, triada to trójmiasto" - takie hasło towarzyszyło otwarciu wystawy w Operze Bałtyckiej. Trudno zaprzeczyć trafności hasła, festiwal przecież już od trzech lat jednoczy Gdańsk, Sopot i Gdynię, a na wernisażu pokazano prace twórców pochodzących właśnie z Trójmiasta.
Za jedną z ciekawszych prac uznać można dzieło Jacka Kornackiego „Osoby". Jest to praca podejmująca polemikę z kulturą baroku oraz wykorzystująca motyw funeralny. Portret o kształcie sześcioboku przedstawia twarz aktora Zbigniewa Zapasiewicza, który zmarł w 2009 roku. Kornacki śmiało wykorzystuje barokową praktykę tworzenia portretów trumiennych, by oddać hołd temu, który odszedł. Przejmujący wyraz twarzy sportretowanego, smutek w jego oczach oraz rozmyty obraz postaci przedstawionej na brunatnym tle wywołuje niejasne poczucie lęku przed tym, co nieuchronne, a co stało się już udziałem bohatera portretu.
Praca Stanisława Olesiejuka „Konstrukcja metafizyczna" należy do dziedziny dzieł abstrakcyjnych. W twórczości malarza dominuje kolorystyka fioletu i błękitu, nie inaczej jest z obrazem zaprezentowanym na Festiwalu Metropolia jest Okey. Na fioletowym tle widnieje błękitna quasi-bryła, prostokąt z zaokrąglonym, łagodnym krańcem. Ta złagodzona, niebieska metafizyka wydaje się być jednak nieco ułomna - odklejający się fragment figury niepokoi i jednocześnie porusza. Bo trzeba przyznać, że taka ułomność jest nie tylko zamierzona, ale wręcz potrzebna. Skonstruowana w ten sposób metafizyka nie wydaje się być zniekształcona, lecz właśnie wzbogacona dzięki temu, że odklejony fragment uchyla rąbka metafizycznej tajemnicy, przedstawia przestrzeń, która na co dzień pozostaje w ukryciu. Co ciekawe, obraz jakby dyskretnie zaprasza widza do pociągnięcia za odstający fragment błękitu, by nareszcie przekonać się, jak wygląda ogołocona do nicości metafizyka.
Prace zaprezentowane na wernisażu w holu Opery Bałtyckiej pokazały świetny warsztat, talent oraz niecodzienną fantazję trójmiejskich twórców. O wyjątkowości oglądanych dzieł zapewniali przybyli licznie miłośnicy sztuki.
Lawrence Okey Ugwu, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury powiedział: „Nie znam się na malarstwie, nie umiem malować, ale wiem jedno: że malarstwo jest okey". My też to wiemy.
Klaudia Licbarska
klaudia.licbarska@dlastudenta.pl