Za nami pierwsze wielkie koszykarskie derby Trójmiasta. W piątek na parkiecie gdyńskiej hali widowiskowo-sportowej starły się ze sobą Asseco Prokom Gdynia i Trefl Sopot. Górą byli gdynianie, pokonali beniaminka 84:78.
Spotkanie drużyn, z których obie tytułują się jako aktualny mistrz Polski, od początku budziło wiele emocji. Przenosiny klubu z Sopotu do Gdyni zaowocowały wskrzeszeniem Trefla i wykupieniem dzikiej karty, która umożliwiła sopocianom grę w ekstralidze.
Na długo przed spotkaniem dwóch trójmiejskich klubów, na forach internetowych rozgorzała zacięta dyskusja fanów obu drużyn. Zaistniałą sytuację wykorzystali kibice piłkarscy. Bardzo szybko pojawiły się wpisy typu: „Lechia z Treflem", „Mistrz jest tylko jeden - Prokom Arka Gdynia". Zmiana barw klubowych Asseco na żółto-niebieskie jeszcze bardziej podgrzała i tak gorącą atmosferę.
Trybuny hali widowiskowo-sportowej wypełniły się w piątek niemal do ostatniego miejsca. To, w jaki sposób podział w trójmiejskiej koszykówce mężczyzn wpłynął na kibiców, dało się zauważyć jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Podczas prezentacji drużyny z Gdyni kibice Trefla odwrócili się plecami do parkietu i zespołu, który jeszcze rok temu zdobywał dla nich mistrzostwo Polski. Wymachiwanie zielono-białymi szalikami Żalgirisu Kowno było wyraźną prowokacją w stronę kibiców Asseco, z których część pojawiła się na hali bezpośrednio po meczu Arki Gdynia z Jagiellonią Białystok. W przerwie spotkania, kiedy to zespół z Sopotu niespodziewanie prowadził, w sektorze gości rozwinięto duży transparent z hasłem: „Asseco Prokom prawie jak Trefl Sopot, Gdynia prawie jak Sopot, Gdynia prawie jak mistrz. PRAWIE robi wielką różnicę".
Zgodnie z przewidywaniami niespodzianki nie było. Trefl Sopot uległ Asseco głównie dzięki znakomitej grze Qyntela Woodsa (32 pkt.) i Davida Logana (24 pkt.). Spotkanie było wyrównane. Po pierwszej połowie goście prowadzili 50:47, by ostatecznie ulec 84:78.
Określenie derbów Trójmiasta było do tej pory przypisywane zmaganiom Arki Gdynia i Lechii Gdańsk w rozgrywkach piłkarskich. Rywalizacja na murawie miała nierzadko drugie, nie zawsze sportowe, oblicze. Sposób kibicowania na stadionach zawsze różnił się od dopingu na halach sportowych. Sytuacja zaistniała w trójmiejskiej koszykówce pokazała jak niewiele potrzeba, aby wzbudzić animozje między tymi, którzy jeszcze rok temu zagrzewali do gry ten sam zespół.
Ostatnie trójmiejskie koszykarskie derby miało miejsce w sezonie 2006/2007. Prokom Trefl Sopot dwukrotnie wygrał z Kagerem Gdynia. Mimo emocji, z jakimi niewątpliwie łączyły się te spotkania, są one znikome w porównaniu z atmosferą towarzyszącą piątkowemu wydarzeniu. Wszystko byłoby w porządku gdyby atmosfera ta pozostała zdrowa, a emocje wyłącznie sportowe. Fanom koszykówki nie zależy chyba na wprowadzeniu stadionowych zwyczajów na hale sportowe.
Stworzony bez wielkiego zaplecza finansowego Trefl Sopot nie mierzy wysoko. Zakładany cel na pierwszy sezon to awans do play-off. Drużyna zaczęła sezon bardzo dobrze. Przed spotkaniem z Asseco miała na koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę. W trzeciej kolejce Trefl pokonał wicemistrzów ze Zgorzelca.
Klub z Gdyni wyraźnie przewyższa inne drużyny Polskiej Ligi Koszykówki. Każda porażka Prokomu uważana jest za niespodziankę. Niepokonany w tym sezonie na parkietach ekstraligi zespół, po raz kolejny gra w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Cel na sezon 2009/2010, to kolejne mistrzostwo Polski oraz top 16 w Eurolidze.
Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot: 84:78 (25:20, 22:30, 25:10, 12:18)
Asseco Prokom: Woods 32, Logan 24, Burrell 9, Ewing 6, Sow 6, Brazelton 5, Łapeta 2, Hrycaniuk 0, Jagla 0, Kostrzewski 0, Seweryn 0, Szczotka 0.
Trefl: Kitzinger 22, Kuzminskas 15, Ratajczak 11, Kadziulis 10, Hawkins 9, Kowalczuk 8, Kinnard 3, Kietliński 0, Malesa 0, Trela 0, Wilkusz 0, Załucki 0.
Julek Jakubowski
