Stocznia i... rowery, czyli o gdańskich symbolach
2009-10-26 11:05:56 | GdańskRozkodować Gdańsk - taki cel postawili sobie organizatorzy debaty „DNA Miasta", która odbyła się w sobotę w Instytucie Sztuki Wyspa. Niestety, przedstawiciele miasta nie pojawili się na dyskusji z mieszkańcami.
Czy Gdańsk to tylko stocznia i Lech Wałęsa? Jakie jeszcze symbole wyróżniają miasto na tle innych metropolii? Między innymi z tymi pytaniami postanowili zmierzyć się mieszkańcy, a także zaproszeni goście.
Aneta Szyłak - kuratorka i krytyczka sztuki oraz dyrektor Instytutu Sztuki Wyspa w Gdańsku twierdzi, że należy walczyć z banalizacją i jednoznacznością ikon, dokonywać ich demontażu. - Nie powinniśmy całkowicie rezygnować z wykorzystywania symboli „Solidarności". Musimy jednak zdać sobie sprawę, że nie tylko one mogą skutecznie reprezentować i promować nasze miasto. Czym zatem moglibyśmy się pochwalić, gdyby nie charyzmatyczny Wałęsa i ruch, którego był inicjatorem? - Chociażby rowerami - mówi Kuba Szreder - kurator oraz twórca interdyscyplinarnych projektów z pogranicza sztuki, myśli i krytyki społecznej. Gdańsk nie musi kojarzyć się jedynie z ikonami obciążonymi historycznie. Czasami wystarczy zwykła inicjatywa obywatelska, by móc stworzyć coś nowego i charakterystycznego. W tym przypadku był to dynamiczny rozwój ścieżek rowerowych. To dzięki temu Gdańsk jest na dobrej drodze, by stać się drugim Amsterdamem.
Na co jeszcze postawić, aby móc skutecznie promować miasto? Zapytaliśmy o to prowadzącego debatę Wojciecha Przybylskiego - wydawcę „Res Publiki Nowej".
- Powinniśmy stawiać na wiedzę - mówi Przybylski. - Ogromny potencjał tkwi dzisiaj w społeczności akademickiej, a władze miasta często zapominają o wsparciu ich rozwoju i działań. Poza tym nie można żyć przeszłością. Oczywiście ważna jest pamięć o Westerplatte czy „Solidarności", należy jednak zachować właściwe proporcje między tym, co stare, a szansami, jakie niosą za sobą zmiany. Nie możemy się ich bać.
Podczas części warsztatowej dyskusja nabrała tempa, bowiem głos zabrali mieszkańcy Gdańska. Nie tylko wskazano najistotniejsze symbole metropolii, ale próbowano także przedstawić indywidualne wizje Gdańska jako Europejskiej Stolicy Kultury.
- Miasto nie powinno być ukierunkowane jedynie na generowanie zysków, brakuje postawienia na kreatywność i potencjał obywateli. W tym wszystkim zapomina się o mieszkańcach. Władze krzyczą „budować, budować, gonić, gonić"! Tylko co budować i kogo gonić? - zaakcentowała jedna z uczestniczek forum, Lidia Makowska.
W Lublinie po podobnej debacie powstała grupa zrzeszająca środowiska twórcze w celu poprawienia jakości polityki kulturalnej. Uczestnicy gdańskiej rozmowy zastanawiali się, czy taka inicjatywa jest niezbędna również w naszym mieście. Może właśnie dialog władz z obywatelami i przedstawicielami instytucji kulturalnych zwiększyłby szanse na wygraną w konkursie o tytuł kulturalnej stolicy Europy.
W teorii wydaje się to proste. Jednak w praktyce wygląda to nieco inaczej, a przedstawiciele władz, mimo wyrażonej chęci współpracy, nie pojawili się na debacie.
Przedsięwzięcie zainicjowane zostało przez kwartalnik kulturalno - społeczny „Res Publica Nowa" w ramach promocji miasta jako Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Kinga Citkowska, Paweł Michaluk