"Kamień" to sztuka-fenomen
2009-04-02 11:36:38 | Gdańsk"Kamień" to polska prapremiera najnowszej sztuki Mariusa von Mayenburga, jednego z najbardziej cenionych dramatopisarzy niemieckich młodego pokolenia, autora między innymi "Brzydala", czy granego w Teatrze Wybrzeże w 2000 roku "Ognia w głowie". Opowiada on wielopokoleniową historię domu, który zasiedlają kolejno rodziny żydowskie, niemieckie i polskie. Spojrzenie na losy tego budynku z różnych perspektyw, tak narodowościowych, jak pokoleniowych tworzy interesujący i niejednoznaczny obraz permanentnie fałszowanych i zmanipulowanych wspomnień. I wreszcie: jaką rolę w tej historii odgrywa tytułowy kamień?
W spektaklu występują: Justyna Bartoszewicz, Magdalena Boć, Ewa Jendrzejewska, Alina Lipnicka i Wanda Skorny.
Pozostali realizatorzy: Jakub Roszkowski (dramaturg), Magdalena Gajewska (kostiumy), Marcin Mirowski (muzyka), Susanne Sitzler (asystent reżysera).
Adam Nalepa o sztuce:
"Kamień" Mayenburga to dla mnie sztuka-fenomen, bo chociaż od kilku tygodni obcuję z nią na co dzień, nie jestem nawet w stanie jej streścić. Samo streszczenie zresztą byłoby banalizacją, ponieważ nie jest to dramat napisany linearnie, chronologicznie. Czasy akcji mieszają się ze sobą i tworzą zaskakujące korelacje, a każda nowa próba analizy ukazuje nowe płaszczyzny myślenia i pobudza do nowych asocjacji. Dzisiaj mogę powiedzieć tyle: że jest to opowieść o babce opowiadającą córce bajkę o Świętym Mikołaju, którą ta, dawno już w niego nie wierząc, przekazuje dalej swojej córce. To kryminał, który składa się dopiero w ostatnim momencie i pokazuje, że sprawcy są tak naprawdę ofiarami. To historia, której nie uda się niczego nas nauczyć, to powrót do wiśniowego sadu już po jego wyrąbaniu. To Niemcy "reloaded" Kruczkowskiego, Pulp fiction do góry nogami. To historia o kłamstwach życia i iluzjach marzeń, o samotności i obcości we własnym domu, o kamiennych drogach i skamieniałych emocjach, o wojnach ludów i walkach generacji. Jak powiedziałem: dzisiaj. Bo jestem przekonany, że jutro, nie mówiąc już o całych następnych tygodniach prób, zaskoczą i mnie i aktorów nowe odkrycia, nowe wątki, nowe zagadnienia. I chociaż nie wiemy dokąd zaprowadzi nas i naszą publiczność ta wspólna podróż, to jedno jest pewne: tekst Mayenburga otwiera całe światy. Przede wszystkim te głęboko ukryte w nas samych.
JJ/ip