Madama Butterfly
Opis spektaklu
Trudno spośród wielu oper mówiących o miłości (a opowiadają o niej niemal wszystkie) wskazać bardziej melodramatyczną historię. Nagromadzenie dramatycznych motywów i tragicznych spięć może wydawałoby się śmieszne, gdyby nie wyczucie smaku samego Pucciniego.
Jego muzyka jest jak kojący balsam: melodyjna, płynna, poetycka, prowadzona szeroką frazą, ale gdy trzeba – ostra jak brzytwa, przeszywająca jak cios sztyletu, którym w finale bohaterka odbiera sobie życie.
Puccini potrafi nie tylko subtelnie oddać egzotykę Japonii, ale też niuanse w portretach psychologicznych swych bohaterów. Nade wszystko stworzył wspaniałą postać głównej bohaterki – rolę wyczerpującą dla wykonawczyni (która niemal nie schodzi ze sceny przez cały wieczór), ale też silnie oddziałującą na widza mnogością stanów emocjonalnych heroiny.
Madama Butterfly od 100 lat wystawiana
jest z powodzeniem na scenach całego świata. Wydawać by się mogło, że
niczego nowego nie można już w niej odkryć. Jednak inscenizacja
Weissa-Grzesińskiego jest niezwykle świeżym ujęciem tej ogranej
historii. Reżyser nie uczynił z głównej bohaterki posłusznej mężczyznom
laleczki, zaprogramowanej na dawanie rozkoszy gejszy. Ona też ma
pragnienia i ich realizacji poświęca życie. W momencie, gdy okazuje
się, że jej marzenia przerastają pełną podłości rzeczywistość,
postanawia zachować godność i popełnia harakiri. Doskonała jest
koncepcja plastyczna – daleka od japońskiej cepeliady, bliższa
orientalnemu minimalizmowi.
treść
Znudzony
długim postojem w Nagasaki amerykański marynarz Pinkerton dla żartu
żeni się z japońską gejszą, zwaną Madame Butterfly (Pani Motyl).
Odpływa, a traktująca poważnie małżeństwo dziewczyna, czeka na swego
Amerykanina, czeka, i czeka... Po latach lekkoduch powraca do Japonii,
ale tylko po to, by odebrać gejszy ich dziecko. Ta, zhańbiona, popełnia
samobójstwo.
opera wykonywana jest w oryginalnej wersji językowej
tłumaczenie libretta wyświetlane nad sceną: Jerzy Snakowski