Cień nad Stocznią Gdańską
2010-07-29 15:40:12 | GdańskRzadko zdarza się tak, żeby koncert był udany we wszelkich możliwych aspektach. Zwykle albo artysta jest w nienajlepszej dyspozycji, albo publika nie dopisze, albo nagłośnienie będzie nie takie jak powinno. Długo wyczekiwany koncert Dja Shadowa był na szczęście pozbawiony niedociągnięć.
Centrum Stocznia Gdańska okazało się wymarzonym miejscem na set Amerykanina. Wielka industrialna hala, ze świetnym nagłośnieniem robiła wrażenie już przed występem. Na potrzeby koncertu na scenie zamontowany został potężny ekran oraz kula, która pełniła kilka funkcji. Wewnątrz niej znajdował się cały sprzęt Shadowa, a także on sam. Na powierzchni natomiast, wyświetlane były wizualizacje. Od czasu do czasu kula się obracała i można było Shadowa zobaczyć. Przez większość koncertu, był on jednak ukryty wewnątrz.
Koncert, podobnie jak zeszłoroczne występy Radiohead i Nine Inch Nails, obarczony był mocno wygórowanymi oczekiwaniami. Tym bardziej, że po djskich liveactach można się spodziewać w zasadzie wszystkiego. Tym razem publiczność dostała dosłownie „wszystko”. Było kilka utworów w wersjach oryginalnych (m.in. Organ Donor) kilka w wersjach zremiksowanych (Six Days, Blood on the Motorway), a także, prawie trzydzieści minut premierowego materiału.
Muzycznie koncert był bardzo eklektyczny. Shadow dryfował od znanego ze studyjnych albumów instrumentalnego hip-hopu poprzez elementy rockowe i dubstepowe do ciężkich odmian drum’n’bassu. Słychać było, że debiutancki Endtroducing… to odległe czasy, a artysta do swojej muzyki ma duży dystans. Samplodelia, z której zawsze był znany ustąpiła miejsca bitom i brejkom spod znaku Amona Tobina. Elementem wspólnym całego koncertu była niezwykła energia. Zdecydowana większość utworów powodowała mimowolne podrygiwanie nóżki, a częściej falowanie całego ciała.
Równie ważną, co muzyka funkcję, pełniły wizualizacje. Wspomniany wielki ekran oraz umieszczona centralnie kula, od początku do końca bombardowane były obrazami. Ich tematyka oscylowała głównie wokół motywów kosmicznych, ale także zahaczała o show biznes(wybuchająca Lady Gaga), problemy globalne, czy motywy lokalne(wstęp z historią Gdańska).
Na koniec publiczność. Rzadko zdarza się, żeby publika tak żywiołowo reagowała na występ artysty. Zgromadzeni w CSG fani owacyjnie przyjmowali każdy ze znanych motywów, a po koncercie dobre kilka minut klaskali i skandowali Di-dżej Sha-dow. Sam artysta wydawał się zaskoczony takim przyjęciem i kilkakrotnie zapowiedział kolejną wizytę w przyszłym roku. Takich wizyt nigdy dość.
Krzysiek Sokalla
(krzysztof.sokalla@dlastudenta.pl)
fot. www.djshadow.com, kirsticat via flickr